Szesnastego marca padał lekki śnieg. Maszt wyszedł po opał, jednak już nie wrócił. Przynieśli go goście. Nie, Maszt nie był wtedy najebany jak co dzień... jak by był nic by mu się nie stało. Zwykłe poślizgnięcie i chrup - a noga sobie dynda na stawie skokowym.
3 kości złamane z czego jedna z przemieszczeniem. Na tygodniu operacja a póki co gips po jaja (na zdjęciu macie wersję gipsu po podstawkę od laptopa). Najbardziej wkurwiają zastrzyki przeciw zakrzepowi w bebecha.