Jestem zła. Zła na wszystko. Nienawidzę siedzieć w domu, nienawidzę szukać pracy, nienawidzę być głupią, nienawidzę się uczyć, nienawidzę nie mieć pieniędzy na nic. NIENAWIDZĘ PATRZYĆ NA CAMPERA I MOJKĘ SROJKĘ. Głupia cipa. Szmata z brzydkim ryjem, niedouczona laleczka do ruchania, strojąca foszki księżniczka, złodziejka facetów, kretynka idiotka. Niech spróbuje kiedykolwiek w mojej obecności mordę otworzyć i spróbować cokolwiek wyartykuować. Nienawidzę jej. Nienawidzę kurwy. Nienawidzę nienawidzę nienawidzę.
Wkurwia mnie Kaja. Wkurwia mnie jej wszędobylskie podejście. Wkurwia mnie, że rodzice finansują jej szkółkę która niczego jej nie uczy, że jedyne jej zmartwienie to gdzie zamelanżować znowu, że jest nieodpowiedzialna i tak strasznie, boleśnie tępa. Potrafi myśleć tylko o sobie. "Och, mi rodzice znowu dali pieniądze żebym sobie pojechała się pobawić, na pewno u ciebie jest tak samo, dlaczego nie jedziesz też". Nie potrafi zrozumieć że pewnych rzeczy ja muszę sobie odmówić, bo mnie na to nie stać. Bo mi rodzice nie dadzą za każdym razem jak ich poproszę, bo nie jestem rozpieszczonym rozwydrzonym dzieciakiem który jest pępkiem świata. Bo przede wszystkim nie bawią mnie już imprezy, nie jestem tak światowa jak ona i nie mam tylu znajomych za granicą i w kraju. Bo nie jestem tak piękna i ciekawa i nie zakochuje się we mnie każdy facet którego mijam. Bo nie jestem tak zajebista i nie znam się na wszystkim od regulowania brwi po fizyke kwantową. Bardzo mi przykro że jestem tak żałosnym robakiem, nie zasługuję na tak wspaniałą i światową przyjaciółkę.