Huśtawkę nastrojów mam ostatnio. "Karuzela kręci, nieustanny ruch. Wychodzi jeden, a wchodzi dwóch".

W myślach zawsze wszystko idzie tak gładko. Nawet lepsze oracje wygłaszam. Chociaż w sumie każdy chyba potrafiłby wygłosić lepsze przemówienie ode mnie - jestem w tym beznadziejna. Co znaczy, że z prezentacją maturalną będzie nie lada problem. Chociażby z wyborem tematu ;P

Popiszę sobie tak o wszystkim, bo czemu by nie? Zawsze chciałam zobaczyć na dole tego okienka, że pozostało mi 0% pojemności do wykorzystania. Zwkle liczba ta wynosi około 98%.

Pościemniałam i napytałam sobie biedy. Zastanawiam się, czy gdyby Mati naprawdę zaproponował mi wyjazd do Wrocławia to czy bym się zgodziła. Chyba wszystko byłoby lepsze niż usłyszenie "przestańmy uprawiać seks, bo to idzie w złym kierunku a to przecież tylko zabawa". Czy ja wyglądałam kiedykolwiek jakby mnie to bawiło? To że całą sobą powstrzymywałam się od okazywania emocji i choćby przez sekundę pokazać, że mi na nim zależy, to nie znaczy, że kurwa się dobrze z tym czułam!

On jeden, jedyny wie bardzo dobrze, jak łatwo doprowadzić mnie do łez. Nawet słowem, które powinno wywoływać szczęście. Bo nawet "kocham Cię" w jego wykonaniu sprawia, że jest mi źle. A właśnie teraz jest.