Nasza historia miała wzloty i upadki. Nigdy nie miało być nic więcej niż przelotne zabawy. Nie liczyłam na więcej, nie dawałeś przeciez więcej z siebie. Ja też nie starałam się cie trzymać przy sobie, teraz żałuję tego. Zostaje z myślami sama, liczę tylko że ty podejmując tą decyzję jesteś szczęśliwy i układasz sobie życie.
Bawiliśmy się sobą, pasowało nam to. Ani mi ani tobie nie zależało na niczym więcej. Tak minął pierwszy, drugi miesiąc. Potem wszystko się zmieniało. Zaczeło nam zależeć i chyba w tym momencie popełniliśmy błąd. Ciągneło się to dalej, tylko już bardziej serio. Bywało że kłóciliśmy się o głupoty, ale zawsze się schodziliśmy. Wybaczaliśmy sobie wszystkie błędy. Bywało, że mieliśmy dłuższe przerwy od siebie. Wtedy każde z nas żyło swoim życiem. Bywało nawet że mieliśmy innych partnerów życiowych, ale jakoś zawsze kończyło się na wspólnych spotkaniach. Po upadkach i tak wracaliśmy do siebie, stało się to dla mnie cichą rutyną. Przyzwycziłam się do tego, było dla mnie to normalnym trybem życia. W końcu zaczeło mi zależeć, martwiłam się gdy nie dawałeś znaku życia, znów popełniłam ten błąd. Znów mnie to zraniło. Bywało że przez dłuższy czas nie odzywałeś się potem znów wracaliśmy do siebie. Tak to trwało, pasował nam taki uklad, nie był on mądry ani logiczny. Teraz gdy patrzymy wstecz żadne z nas nie potrafi wytłumaczyć tego co było między nami. Może lepiej nie wiedzieć, lepiej w sumie zapomnieć. Ale gdy nam się zaczeło układać, gdy już trzeba było zacząć traktować to poważnie, nie podjołeś się tego. No cóż łatwiej było zwinąć się i prowadzić dalej proste życie. Odpowiedzialność nigdy nie była twoją mocną stroną, nigdy się do niej nie garnołeś więc nie mogę cię obwiniać. Niestety bez odpowiedzialności nie da się żyć. Mam nadzieję, że kiedys dorośniesz spojrzysz na świat z innej perspektywy. Byleś wtedy nie zobaczył co straciłeś, bo ciągle coś tracisz. Czasami niewielkie rzeczy, czasami więcej wartych przyjaciół. Nie liczyłam, ze nasza historia będzie szczęśliwa. Sama pewnie też muszę dorosnąć, ale jeśli nasze drogi się znowu złączą mam nadzieję, ze powspominamy naszą historię z usmiechem na twarzy, którego mi ostatnio brakuje. Nie bój się on wróci. Jedyne czemu mi ciężko uwierzyć, że mogłeś zniknąć tak szybko. Że to uczucie co widziałam w twoich oczach tak szybko wyparowało. Swoje serce Ci powierzyłam, nieźle się na tym spaliłam. Gdy sie dowiedziałam, że to koniec zabolało, ale jak mam zwyczaju szybko się podniosłam. Swoje uczucia wylałam na papier, to mi wystarczyło. Mam cichą nadzieję, że kiedyś nasze drogi się zejdą jak dorośniemy, jak będziemy gotowi znowu powierzyć sobie serca. Nie będziemy nigdy idealni, ale nie o to chodzi w miłości. Wybaczymy sobie kiedys błędy, wszystko wyjaśnimy, zaakceptujemy siebie. Może będzie ciężko, ale w końcu może damy radę... Życie nie kończy się na jednym młodzieńczym roczarowaniu w końcu.
Taka historia z nikąd, mam nadzieję że miło się czyta... Będę starała się częściej pisać, ale miałam zanik weny więc musicie mnie zrozumieć ;)