Wiem, że teraz to wspomnienie. Studenckie życie zmusiło mnie do jedzenia taniego, brzydkiego żarcia. Mnie i Misia. Bo przecież przyjechał do mnie i nie mógł długo znaleźć pracy. Żyliśmy do niedawna za 800 zł na naszą dwójkę na miesiąc.
Zaczynam zdrowo jeść.
Bez:
słodyczy (ograniczając cukier do minimum, najlepiej zainwestować w stewię)
białego pieczywa (brak składników mineralnych, witamin, łatwo przyswajalne cukry, bez błonnika, który usprawnia pracę jelit)
bez fast foodów (tutaj wyjątkiem są pizze na pełnozbożowym spodzie i burgery w bułce grahamce)
bez słodkich napojów (Miś pije dużo gazowanych słodkich - jak nigdy tego nie praktykowałam tak teraz zaczęłam.. KONIEC)
alkohol raz w tygodniu (Miś jest barmanem, raczy mnie drinkami o jakich mi się nie śniło. są pyszne, ale na pewno też tuczące)
papierochów - 2 dziennie.
Studiowanie dietetyki otworzyło mi oczy na wiele kwestii.
Aktywność fizyczna. Tu nie mogę sobie niczego obiecać, bo po prostu - zaczynam pracę. Może to będzie mi zastępować w jakiejś części aktywność.
O ironio, będę składać burgery
Zamierzam w wolnych chwilach piec zdrowe ciasta.
Powodzenia kruszynki