Cały, niezwykle upalny i duszny tydzień czekałam na ten dzień. Miało być ciepło. liczyłam na to. Słońce powinno grzać, niebo cieszyć błękitem. Zamiast błękitu była szarość, tabuny chmur zamiast widoku słońca, porywisty wiatr w zamian za orzeźwiającą bryzę. jednym słowem bylo Genialnie! paradoksalnie pogoda ta okazała się być wymarzoną. Wiatr tworzył piękne fale i pomimo zachmurzenia i zbliżającej się nieuchronnie burzy odczuwało się ciepło, szczególnie w stopy. Woda przyjemnie obmywała aż po kolana nieoszczędzając ubrań.
Dziwne. W betonowym Gdańsku odnaleziono niemal dziewiczy teren :) Szkła na pniu przeszkadzały niestety :(
Zielona z imbirem szczypie w język.
Jestem w domu. :)
Dopięłam swego.
Oddzielone zdania nie mają ze sobą większego związku.