Czyli spotkanie i toasty pod wydziałem.
Było fantastycznie i cieszę się z grona ludzi, z którymi spędzałam czas i bawiłam się na koncercie. :) Widok na scenę z dachu wydziału tez był przedni, a pan-miły, bo nas tylko straszył, a nie pogonił :) Co się działo trudno opisać...to był fantastyczny wieczór.
Akurat grał świetnie. Oddychać nie mogłam przez kurz. Ale śpiewać-musiałam.