Dochodzi godzina 2, jutro na 7.30 oddział SS, ale sobie napiszę coś, a co! W końcu nie po to przelałam przez siebie hektolitry kawy żeby teraz spać.
Pierwsza noc w Radiu i zakochałam się w tej pracy. Teraz tylko trzeba się starać żeby nie wylecieć ani stąd ani ze studiów. Trochę wyjdzie mi ,,notka" dziewczynki, która nie ma przyjaciół, więc uzewnętrznia się na pb, ale o tej godzinie przecież wszyscy już na imprezach, a Agunia już mnie nie chce słuchać. :(
Totalnie wpadłam.
Radio to rodzaj magii, na którą składa się atmosfera wokół studia nagraniowego, ogrom pracy (wbrew pozorom i opiniom niektórych), ludzie, dla których ta praca jest pasją i wymagają od Ciebie na start genialnych materiałów na audycje oraz milion innych czynników, których póki co nie jestem w stanie wyodrębnić.
Nic tylko się samorealizować! W końcu jakoś udaje się odbić, byle bym tylko nie zapeszyła i nie spadła po tym odbiciu na jeszcze twardszy grunt. But we should be optimists ;)
Dużo, dużo, dużo pracy i bardzo mało czasu wolnego żeby się przejmować czymkolwiek.
Albert Einstein:
Zaraz po ślubie zawarliśmy umowę. Ustaliliśmy, że jeżeli chodzi o nasze wspólne życie, to ja zawsze będę podejmował te duże decyzje, a małżonka wszystkie mniejsze decyzje. Trzymamy się tej reguły od ponad pięćdziesięciu lat i myślę, że to właśnie czyni nasze małżeństwo tak trwałym i dobrym. Zaskakujący jest jednak fakt, że przez te pięćdziesiąt lat nie było ani jednej dużej decyzji.
Dwie perełki na dobranoc:
KLIK,
and some music of course.
A za zdjęcia pardon, ale nie mam kompletnie kiedy robić innych.
Shit happens,jak mawiał poeta...