photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 22 PAŹDZIERNIKA 2015

No hate no pain no broken hearts

Czas wiruje jak opetany. Kazdy tydzien jest jak kazdy dzien wspinaczki. Coraz wyzej, to znow kilka stopni trzeba pokonac na nowo.

Ide. Ide zwykla droga. Ciezko nie ogladac sie za siebie.

Dopiero dzisiaj zrozumialem, w co sie wplatalem.

I od dawna nie mialem takiego dylematu...

Slowa wypowiedziane do tej pory sa lekkie jak dym.

Dzisiaj nabieraja innego znaczenia.

Brnac dalej po kruchym lodzie i wyrywac kawal siebie jak bolacy zab?

Czy zrobic szybkie ciecie i strawic krotkotrwaly bol?

Odpowiedz niby prosta. Otoz nie.

Globus mi peka, potrzebuje snu, ale wciaz draze kropla skale.

Albo cos osiagne, albo przez to myslenie wymysle brakujace ogniwo w teorii Darwina.

Nie chce sluchac rad. Znow zrobie po swojemu.

Nawet jesli skutki maja byc gorsze niz wybuch w Fukushimie.

Moje bledy, moj spleen, moja droga krzyzowa.

 

 

 

(Przepraszam za brak polskich znakow, ale to problemy natury technicznej, a nie moje niedbalstwo;))