..że się tak grzecznie zapytam (cytując E.): o chuj chodzi?
Niby wszystko ok, a jednak nic nie jest ok.
I to nie jest moja wina. Nie może być. Przynajmniej tak sobie wmawiam.
No bo co ja mogę? Wbrew pozorom nie za wiele, a te wszelkie "możesz wszytko, jeśli bardzo chcesz.." i inne to tylko bzdety i ściema. Staranie się nie zawsze jest rozwiązaniem wszystkich problemów, czyż nie?
Prędzej czy później zostanie tylko do dodania "whatever.." i nic poza tym.