Podobno kobietom ciężko jest pojąć że mężczyźni potrafią myśleć o niczym.
I właśnie taka nicość mnie pochłania. Przeskakuje między dwoma stanami, albo jestem kompletnie rozbity, przytłoczony problemami albo przeskakuje w nastrój nadziejni. Pojawia się coś co daje mi przyjemność, lub złudzenie że wszystko da się osiągnąć, naprawić i że będzie już tylko lepiej. Za każdym razem gdy tak się dzieje zastanawiam się czy da się pogodzić takie nastroje pogodzić i co się stanie dalej. Bo przecież nie może być tak dobrze jak jest tak źle.