Po weekendzie wróciłam do Łodzi (mamy)
U taty , było nawet fajnie troszę nudnawo , ale przeżyłam. Byliśmy w lesie.
Jak głupia ganiałam za sarenkami.
Cieszyłąm się do czasu , kiedy autobus miałam za 30 minut. A byłam jeszcze w lesie.
Nie spakowana , nie naszykowana musiałam biegiem do domu.
Po drodze , pobrudziłam sobie strasznie spodnie , błotem. do tej pory , nie chce to się sprać.
No po prostu masakra.
Ale zdążyłam na całe szczęście do domu.
Okazuje się , że mama chce chyba się pogodzić z tatą.
Z jednej strony to dobrze , z drugiej niekoniecznie.
No ale spiszemy się na swój loos
Rekolekcje trwają poniedziałek , wtorek , środa.
Dzisiaj jeszcze spotykam się z mańkiem. <3
Dzisiaj Mel B - pupka
Mel B - brzuszek