I znowu to samo... robił Dom, a przerabiałam ja ;).
A na zdjęciu mój najukochańszy i najlepszy cudaczek na świecie <3.
Co chwile coś mi siada, albo się psuje.
Zaraz mnie chyba pioruny siarczyste łoginiste pochłoną.
Dla swojej własnej poprawy humoru zrobię mały bilans wszystkiego za i przeciw.
Po chwili zastanowienia jednak myślę, że powinnam się cieszyć.
No ale się nie cieszę...
Jak jedna głupia sytuacja (a może ich zbiór) potrafią zrobić niezłą zjebkę na humorze.
Dzisiaj rodzice obchodzą 18 rocznicę ślubu i od dzisiaj są pełnoletnim małżeństwem.
Naprawdę bardzo chciałabym, aby w życiu ułożyło mi się tak jak im, bo są chyba związkiem idealnym.
Bynajmniej doskonalszego nigdy jeszcze nie spotkałam ;).
Wczoraj obejrzałam jeszcze jeden odcinek True Blood i czuję, że się co raz bardziej wkręcam.
Jest w nim coś mrocznego i coś psychodelicznego.... like it.
Look at the stars,
Look how they shine for you,
And everything you do