dzisiejszy dzień miał inaczej wyglądac.
no ale chyba powinnam się zacząc przyzwyczajac, tak?
no chyba tak..
ale ja tak łatwo się nie poddam.. ;)
jutro powrót do szkolnej rzeczywistości.
dzięki Bogu, jest w klasie odrobine sensownych ludzi, dzięki którym może nie będzie aż tak strasznie.
ale niestety są też ci niesensowni, te słodkie idiotki i idioci, ci co dążą po trupach do celu i reszta nie warta szczególnej uwagi.
Mam kota na gorącym dachu mojej głowy
on czuwa nad smakiem i kolorem moich nocnych spraw..
pod koniec lutego byc może zaczne kurs, który jest dla mnie śmiechem na sali.
jest dla mnie taki, bo nie wyobrażam sobie siebie w tym.
zobaczymy.
czy powinnam przeżywac jak wszyscy dookoła, że oboże jutro szkoła?
może powinnam, ale nie jak narazie mam to gdzieś. daleko.
zresztą jeszcze troche czasu na odpoczynek.
i koniecznie musze przytyc!