Więc czas już skończyć z oczekiwaniem na coś, co może nigdy nie przyjść.
Zabawne. Probuję sobie przyswoić tą dobrze znanym większości z nas prawdę chyba odkąd tylko zaczęłam coś rozumieć, odkąd tylko poznałam smak przemijania, smak klęski, smak zgubionych marzeń. I cóż w związku z tym? Otóż to, że nie potrafię. Nie potrafię, nie potrafię. Niby rozumiem, niby powtarzam. Ale przecież jest tak, cholera, trudno. Oczekujemy nadejścia zbawiciela każdego dnia.