Na początku wakacji zrobię wam takie samo zdjęcie, również zrobione canonem, na którym będę wyglądała całkiem podobnie do tej dziewczyny. PROMISE.
Tymczasem, zbijamy tyłek w troki i zabieramy się za mocną pracę. Bierzemy się za siebie, nie użalamy się, nie wypisujemy tutaj bzdur i nie zadręczamy się równie idiotycznymi bzdurami. I choć będzie to dla mnie ciężkie, mam nadzieję, że jakoś dam radę nie męczyć się niepotrzebnymi sprawami i obyć się be z bólów głowy. Ale mimo wszystko boli mnie gardło. Chyba się podziębiłam i nie lubię tego. I tak pójdę dzisiaj na ten basen. Już nie mam ochoty siedzieć w domu, na tyłku, nic nie robiąc i usprawiedliwiając się swoim bólem kręgosłupa czy gardła. Przecież kręgosłupem się nie biega, prawda? A gardłem się nie pływa, nie? Dlatego zmobilizuję się, zaraz położę na ziemi, zrobię po 50 superbrzuszków i brzuszków odwróconych a później jeszcze wsiądę na rowerek stacjonarny, na jakąś godzinkę. Tak, dla odprężenia przed próbnymi testami. Później się wykąpię, odstawię i będę gotowa. Muszę jeszcze w miarę szybko pozbyć się tego bólu gardła. Przecież nie chcę weekendu majowego przeleżeć w łóżku.
Tęsknię, T.
Bilans:
Śniadanie:
Banan (160 kcal)
Trochę kefiru z płatkami (110 kcal)
II śniadanie:
Bułka razowa (130 kcal)
Obiad:
Zapiekanka z serem (280 kcal)
Podwieczorek:
Pół marchewki (13 kcal)
W międzyczasie:
Woda, woda, woda...
Razem: 693 kcal :)
Ćwiczenia:
pół godziny rower stacjonarny
150 superbrzuszków
150 brzuszków odwróconych
Keep smiling! :)