Na fotce Ewela z Pyćkiem:D.
Dziś niedziela.Mało nidzielna choć w kościele ze światełkiem byłam.Byłam na wigilii hufca,też.Nareszcie trochę mocniej ogarnęłam pokoj.Przyszedł czas by wyjąć drugi materac z łóżka(spałam na dwóch,z czego 1 jest za twardy,a 2 za mieki:D).Winie ten mieki materac strasznie za mój brak chęci do wstania rano.I...z sześciu poduszek przechodze na jedną płaściuteńką.Może i kręgosłup przestanie boleć.Mhm.Dosyć mam świątecznych porządków,kilku wigilii,tego biadolenia ogólnie o świętach i sylwestrze.W kościele się nasłuchałam,że jest odliczanie i pozostały już tylko 4 dni.No po prostu bomba.Szkoda,że nas rano-24 do szkoły nie wyślą;/.Za szybko te święta!Nim się obejrzę-będzie kwiecień.Jutro przed świętami mam 2 klasówki,a mało tego we wtorek miałam mieć z angielskiego dzięki uprzejmości naszej zajebistej(yyyygh!)nauczycielki.Na szczęście odpuściła z wielkim bólem kiedy do akcji wkroczyła nasza wychowawczyni.Mam ochotę czasem(często) tą kobiete udusić.Hmm...takze tego.Zabieram się teraz do swoich pozostłych zadań wykluczając sprzątanie.