Na zdjęciu widzicie twarz Magdy:P.Dzisiejszy dzień był równie pogmatwany jak wczorajszy i przedwczorajszy:P.Zaczął się od tego,że gdyby tata mnie po 7 nie obudził,zaspałabym całkiem do szkoły,bo wszyskie budzikie,które zadzwoniły po kolei wyłączałam.Troche było sprzedawania ciast na lekcjach.Najadłam się nimi musze Wam powiedziec:P.Mogłam przy tym sprzedawaniu nawet stracić pół ręki,bo zrobiłam dziwny zamach nożem,ale na szczęście skończyło się tylko na drobnym skaleczeniu:D.Dalej nie za bardzo pamiętam co się działo aż do chwili kiedy Kara stwierdziła,że jestem boska,bo rozpiełam jej ekspres od buta,przez który musiała cały dzień chodzić w kozakach.No później pisałam poprawe z niemieckiego.Następnie było kółko teatralne.Zagramy z Karą na jakimś tam przedstawieniu drzewa,a co:P!W sam raz role dla nas:P.Po kółku poszłam na trening.Zabójczo było wprost:D.Po treningu,kiedy w szkole było coraz mniej ludzi(kolo 16)czekałyśmy sobie z Karą na 2 pietrze w kwadracie na Magde:P.Niezłe teksty leciały czasem;P.I chodziłam przez dłuższy czas z telefonem w bucie:P.Kiedy przyszła Magda -zrobiłam zdjęcia jakich jeszcze w naszej szkole raczej nie było:D.Gdyby nie tata,do domu wróciłabym lekko przed dwudziestą.Hmm...To był całkiem pozytywny dzień pomijając to,że wczoraj wieczorem(właściwie to było już dzisiaj,ale nie ważne:P) koło 3 poszłam spać i jak zawsze się nie wyspałam:P.Teraz przyda się odrobić lekcje...Jeśli je odrobie i nauczę się biologii znów będę boska:D.Ale coś mi się wydaje,że dzisiaj jakoś się na te wielkie czyny nie składa:D.