Iza na zdjęciu.A jednak znów jestem dziwnie bezwładna.Znów psuje mi się huuumorrrr.I to przez takie głupoty...Powiem Wam,że mimo wczorajszego koncertu,na którym się porządnie wyszalałam i dzisiejszego wstania po 6 i spania dzisiejszej nocy troszkę ponad 4 godziny,czuję się wypoczęta.Przynajmniej psychicznie,a fizycznie nie wiem-zmęczenia za baredzo teraz nie odczuwam;P.Już jutro zaczyna się kolejny tydzień,w którym będzie niezły zapierdziel.Doszłam do wniosku,że powoli się do tego przyzwyczajam...Prędzej czy później i tak musiałabym się przyzwyczaić.Innej rady na to nie ma.Poszłabym gdzieś jeszcze dzisiaj,powygłupiała się,ale z drugiej strony...Przyda się zrobić do końca lekcje i pomyśleć.Chyba sama się gdzieś przejdę,posiedzę,pomyślę...Ostatnio bardzo mi się to przydaje.