photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Wtf?!
Dodane 15 MAJA 2012 , exif
42
Dodano: 15 MAJA 2012

Wtf?!

Jeżeli możesz, to lepiej będzie jak przeczytasz do na ciemniejszy kolor i kursywą a białe możesz sobie darować ;)

 

Heej :* Zdjęcie sędziwe, jeszcze z wakacji. Ah.. to był piękny okres w moim życiu. Nie mam siły pisać, codziennie chodzę późno spać, nie wysypiam się a codzienności nie ogarniam. Wszystko mi sie zmienia, sama nie wiem czego chcę a i życie zdecydowane nie jest, bo raz czyni ze mnie szczęściarza a raz łapie najgłębsze doły. Niestety nie ogarniam. Dzisiaj już się napisałam. Kolejne kilka stron do książki przybyło a mi odbiło. Gdy w moim kochanym Płońsku padał ulewy deszcz ja wyszłam na balkon. Stanęłam w progu i ... nie wiem jak to dokładnie opisać, zresztą będzie to opisane we fragmencie książki, więc już nic wam nie piszę i wklejam :)

 

"Dlaczego pokój jest taki ciepły? Gdzie jest to zimno życia? Gdzie się ukryło? W szafie? Żyrandolu?! Pod dywanem?!
Wstałem z fotela. Spokojnym, delikatnym i uroczystym krokiem podszedłem do balkonu. Kropelki deszczu niczym komety z białym ogonkiem ścigały się na szybie w rytmie pięknej deszczu muzyki. Moja ręka spoczęła na uchwycie od balkonu. Otworzyłem go. Odepchnęło mnie zimne i przejmujące powietrze, uderzając w me ciało jak w żagiel na pełnym morzu, pędzący ku słońcu, ku lepszemu jutrze. Na początku nie mogłem się zdecydować, lecz zrobiłem kolejny krok do przodu. Stopami dotknąłem parszywie zimnej, metalowej oblamówki balkonu. Skurczyłem palce i zaczepiłem się nimi mocno o próg Potem palcami dłoni. Oblamówka cała mokra przeszywała moje ciało drobnymi wstrząsami zimna, płynącymi od samych koniuszków palcy, Było mi zimno. Gęsia skóra pokryła każdy kawałek mnie a z oka wypłynęła pierwsza łza. Spłynęła delikatnie na policzek aż do kącika ust. Tam się zatrzymała. Poczułem jej słony smak i gorycz smutku w którą była przepełniona. Za chwilę już nie wiedziałem, czy to deszcz czy łza. Zresztą każda kropla deszczu, każda kropla to moja łza, łza mojej udręczonej duszy, która płakała szczerze, pokazując mi swoje rany. Każda kropla na twarzy, dłoniach, ramionach była dla mnie dreszczem udręki ale i wolności jednocześnie. Im dłużej stałem tym bardziej wyzwolony, może po prostu wolny byłem lecz gorycz i roztrzęsienie dźgała mnie w serce coraz mocniej. Każda kropla na mojej twarzy, dłoniach, ramionach, kłuła niemiłosiernie i za każdym razem coraz mocniej w moje zniszczone serce. Czułem się jak nowonarodzony z ciężarem świata i tak już na plecach. Młody, pełen chęci poznania nowego, przygody z ogromnym obowiązkiem na plecach, który nie pozwala mi poznać świat, poznać własnego siebie. To życie. Ono to jedna, wielka paranoja. Kropla wpadła mi za koszulkę i spłynęła delikatnie po karku, potem łopatkach, kręgosłupie i żebrach, delikatnie płynąc dalej. Spłynęła na biodra, przeszywając mnie prądem nicości. Byłem wszystkim i niczym. Rozbitym i jednością. Światem i otchłanią. Życiem i śmiercią. Niebem i piekłem. Byłem sobą. Kropla cały czas tam była, stała w miejscu a moje serce waliło niczym polski dzwon Zygmunta w Krakowie, bijąc pokłony życiu, drwiąc ze śmierci, uniżając się przed nicością, wyzywając codzienność. Wystukiwał swój rytm. Nie powtarzalny, wyjątkowy, inny. Głowę miałem już całą mokrą, usta szeroko rozchylone i oczy patrzące na morze, skały i wolność. Nie wiem czy to kropla czy łza, spłynęła po mojej wardze, delikatnie ją zwilżając swoją goryczą. Dopłynęła do kącika, była tam. Po prostu była. Bałem się drgnąć by jej nie zranić, by jej nie zniszczyć. Chwilę potem spłynęła kolejna a za nią reszta grona. Teraz już cała twarz była mokra. Wiatr zaczął wiać a deszcz mocniej padać. Dodawało mi to sił. Każdy podmuch uderzający w me ciało dodawało mi energii. Stawałem się Panem, stawałem się wszystkim. Wszystkim i niczym. Byłem Alfą i Omegą, byłem bogiem. Było mi zimno, cały się trząsłem. Długie dreszcze przeszywały ciało wzdrygając każdą komórką, gęsia skórka gruba i twarda pokrywała mnie. Oddałem się życiu, oddałem się nicości. Wyszedłem dalej. Pod barierką stała ławka, obok donica z kwiatem. Postawiłem stopę wraz z mokrą, wcześniej białą skarpetką teraz już bardziej szarą. Stałem chwilę na niej. Czułem jak przemakam jeszcze bardziej. A wszystko się zmienia. Świat zupełnie inny. Ta sama lipa, ta sama brzoza, nie ten sam deszcz, nie ten sam oddech. Życie stanęło, stanęło już dla mnie. Postawiłem nogę na oparciu, potem stopniowo na barierce. Stałem na krawędzi. Jedną nogą ku lepszemu życiu, drugą zaś w codzienności. Nie było odwrotu. Już obie nogi w raju, już dusza ma gna w przestworza, jej już tu nie ma. Ona jest tam, tam hen daleko. Jej nie ma, zostało tylko ciało. Takie puste, przyziemne. Żadnej w nim rozkoszy, żadnej radości. Pustka cięższa niż słoń, pustka gęstsza niż mgła. Chociaż nie wiem jak głośno bym krzyczał, chociaż życie pchnęłoby światło ja pozostaję ciemny. Światło może oślepić, nie rozjaśnić. Światło może dawać ciepło ale nie ogrzać. Ciemność daje moc, ciemność daje ukojenie. Nie jestem sobą, nie jestem nikim. Nikim i każdym jednocześnie. Moje oczy patrzą lecz nie widzą. Uszy odbierają dźwięki, ale nie słyszą. Usta wydobywają odgłos ale nie mówią. Wszystko jest niczym i nic jest wszystkim. Bo życie to po prostu paranoja..."

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika malinkowooo.