Z racji że kończę pracę codziennie o godzinie 15:00 a do pracy mam 10min pieszo, to nieukrywam, że troszkę mi się nudzi jak wracam do domu i czekam na Radzia, który przyjezdza dopiero koło 19-20. Z tego właśnie powodu doszkalam się kulinarnie, gotuje obiadki i piekę słodkości (które wychodzą mi lepiej niż obiady:P ). W ostatnich 2 tygodniach zakupiłam maszynkę do robienia babeczek, mmmmmmmnóstwo dodatków,, blender do koktajli, a pobliskiego lidla odwiedzam co 2 dzień po dawkę świeżych owoców co by wykorzystać je w jakis słodki sposób :D moi współlokatorzy są świetnymi testerami moich wypieków i póki co jeszcze nikt nie narzekał i nadal nie zwolnił nam się żaden pokój :D
Załączone zdjęcie przedstawia moje ulubione ciasto "Leśny mech" obowiązkowo z owocami i własnoręcznie zrobioną świeżą kremową masą :)
p.s. chciałam się jeszcze pochwalić, że praca w sandwich barze-piekarni ma cudowne plusy zwłaszcza gdy szef robi babeczki, które obowiązkowo zawsze daje mi do spróbowania! tak, babeczkowy potwór to ja :D