photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 10 LIPCA 2011

Sopot 2011

Tak się czasami zastanawiam: czy istnieje jakaś liczba niepowodzeń, które trzeba przejść? Ktoś je odhacza i kiedyś w końcu limit sie wyczerpie?Czy po prostu w myśl powiedzenia: kto sie torbą urodził, walizką nie umrze, trzeba pogodzić się z losem i zaliczać kolejne gówniane sytuacje? Żebym chociaż mądrzała po każdej kolejnej....ale nie, po co, przecież to tak fajnie dostać kopa.Na dodatek prawy migdał mam jak piłeczka pingpongowa, boli, aż w uchu czuję.

 

 

Było pięknie, ale wzeszło słońce i wróciła rzeczywistość....