A. przeglądnie te zdjęcia po czym stwierdzi, że jestem zboczona. Przecież tak nie jest c: Jestem padnięta. Rano miałam opory ze wstawaniem z łóżka, choć wiedziałam, że zaraz będzie u mnie mój facet, nawet to nie pomogło. Przywitałam Jego w takim stanie.. strasznym. Codzienne czynności we dwoje nabierają innego sensu. Dzisiaj doszłam do wniosku, że Nasza dwójka mogłaby razem wyremontować cały dom, a A. dodał, abyśmy założyli własną firmę budowlaną. Szczerze powiem, że zawieszaniu siatki na oknie nie podołaliśmy. Odbyła się poważna rozmowa, byłam obojętna, dopadła mnie znieczulica. A przegiął, gdy pod wpływem złości oddał mi bransoletkę. Powiedziałam mu to po czym wróciłam do swojego pokoju, zastałam Go jak naprawiał moją połamaną kartę od telefonu. Zasugerowałam tylko, że dla mnie moglibyśmy zostać przyjaciółmi. Wybuchł. Nienawidzę tego. Później było tylko lepiej, na szczęście. Sama doszłam do wniosku i przekonałam się, że jednak nie chciałabym tego, Kocham Go, choć może przez parę incydentów pozmieniało się trochę między nami. Uczucie nadal jest. Nie gaśnie.
Spięliśmy pośladki i poszliśmy na grób do mojej mamy. Ostatnimi czasy rzadko kto tam zagląda, nikt nie dba o pomnik, tak jakby zapomnieli, za życia o Niej nie pamiętali i teraz jak widać też przestali. Bo? ''nie mamy czasu.'' Fajnie, pozdro600. Przykre, ale prawdziwe. W końcu rodzina! Dzieci. Aż rzygać się chce.. Odprowadzając A. wskoczyłam na rowerek! W końcu! Z psem. Tak dawno nie jeździłam. Było całkiem miło, muszę to robić częściej. Najlepiej codziennie. Ćwiczyć, zacząć dbać o siebie, zrobić coś dla siebie, zmotywować siebie i Swojego faceta, być nieugiętą, znaleźć w sobie mnóstwo siły. Tymczasem padnięta idę spać, wstaję rano, biorę prysznic i lecę pozałatwiać sprawy na mieście ze Swoim Potworkiem :* Dobranoc!