Może tak inna czcionka? :D Na zdjęciu mój mąż :P Pięknie wyglądają :* Rano ledwo co wstałam, byłam wrakiem człowieka. Jadąc do szkoły w 1/4 drogi przypomniało mi się, że zostawiłam w domu plakat do szkoły. Nie bałabym się tak, gdyby termin na oddanie nie kończył się dzisiaj, ale mój kochany tato zgodził się po niego wrócić :D Gdzie ja mam głowe : ) Misiek zaspał. Dobrze, że zadzwoniłam do niego i go obudziłam :P Następnym razem nie będę taka łaskawa, haha <3 Dzisiaj miałam na 9, więc posiedzieliśmy troszkę dłużej razem, musiałam wypić kawę bo nie dałabym rady wysiedzieć na lekcjach. Musiałam cisnąć się w ten niewygodny mundurek :c W szkole.. przeciętnie. Od rana latałam za Panią, żeby oddać jej plakat, a okazało się, że ona jest dopiero od 5 lekcji, kiedy ja się o tym dowiedziałam na 6, pozdrawiam siebie = ) Myślę,że się jej spodobało.. zresztą i tak ja nie robiam, ale trochę się zaangażowałam, a jak jej nie pasuje to niech mi oddaje za paliwo, bo przecież musiałam się wracać do domu po pracę :D Na Polskim dyskusja była pełną parą, prawie za nic dostałam 5, a Izka tak się udzielała, że myślałam, że pęknie.. Ten zadziorny wyraz jej twarzy, czerwona facjata i łzy w oczach - bezcenne. Pani ryła mi, że opuszczam dużo w szkole, ale szczerze? Nie przejęłam się tym w ogóle, co będzie to będzie. Napisałam sprawdzian z Niemieckiego dzięki odpowiedziom od P., byłam taka w szoku, kiedy zobaczyłam wiadomość od niego z odpowiedziami, miałam go w dupie, bo skoro myśli, że jak znalazł jakieś głupie odpowiedzi od testów to jest kimś to się grubo myli, a ja na pewno go w tym nie upewnie : > Pisany do północy esej też oddałam, Karolina nie miała.. A myślałam, że będzie wręcz na odwrót, ale zawzięłam się w sobie. Do tego Pani z Obsługi Informatycznej sprawdzała pracę i wpadły mi dwie 4 :P Super c: Koniec o tej durnej szkole..
Skończyłam lekcje, Misiek czekał już na mnie. Spacerkiem poszliśmy do niego, bałam się, że będzie mocno padał deszcz, ale lekko kropił na moje szczęście. Zjadłam obiad, Jego mama robi najlepsze obiady :P A on tego niestety nie docenia. Siedzieliśmy, odpoczywaliśmy, ale czas był iść na korepetycje. Tak dawno Pana Irka nie widziałam.. prawie 2 lata. Nic się nie zmienił, ale ten cudowny człowiek dużo wytłumaczył mi z tematu o którym tak naprawdę nie miałam bladego pojęcia. Może to coś jutro pomoże, o ile weźmie mnie do odpowiedzi. Biedny mój kochany zmarzł czekając na mnie tą godzinkę, byłam pewna, że na dworze jest dosyć ciepło, a on zjadzie sobie zajęcie, ale nie.. zmarzł jak pies :c Chciałam go ogrzać, ale co ja mogę swoim kruchym ciałkiem do jego męskiej postury, mniam :* Zaszliśmy do Biedronki, kupiliśmy prowiant i szybko zawinęliśmy się na basen, bo zerwał się nieprzyjemny wiatr. Na basenie pływało sobie takie słodkie dzidzi :* Cieszę się, że Misiek lubi dzieci w przeciwieństwie do mnie, już wiem kto będzie Moje wychowywal, hahaha :P Na PKS'ie nie było Pani z którą zawsze o 20 wracałam do domu, trochę się przeraziłam, Misiek zaoferował mi, że przyjedzie skuterem przed autobusem i mnie odporowadzi, ale w życiu, nie chciałabym ryzykować, nie wybaczyłabym sobie, gdyby mu się coś stało. Za mną usiadła klientka z dzieckiem, a te dziecko się zesrało.. śmierdziało na cały autobus, a ja siedziałam centralnie przed nimi. Ja to mam szczęście :D Nie wracałam główną drogą do domu, tylko polną i obliczyliśmy, że jestem szybciej w domu o 20 minut, ale trochę strachu jest, gdy zmierzch zapada :P Niemniej przyznam, że się przestraszyłam bo wyskoczył mi pod koniec pies, który o ile mniemam gdyby nie było bramy zjadłby mnie na miejscu, ohh.
Tyle z moich dzisiejszych przeżyć. No cóż ostatnie dni mam zabiegane, zero odpoczynku, ciągle coś robie, ale ja tak lubie, lubie czuć, że żyje i jestem potrzebna innym. Czas pogodzić się z paroma rzeczami, dorosnąć..
Dobranoc