Zaczynamy opowiadanie..
Wstała w szoku, lekko zdezorientowana. Madzia dzisiejszego dnia zamiast jechać do szkoły z tatą musiała autobusem. Było jej to nie w smak, lecz zczołgała się z łóżka, szybko ogarnęła, zjadła śniadanie i pobiegła do kuzynek. Oczywiście musiała poczekać na Martę, która wraz z siostrą spóźnia się całe życie. Spotkała Nikole i resztę znajomych z którymi zamieniła parę słów.
Nie podoba mi się, nie umiem tak pisać XD
A. zadzownił do mnie z wiadomością, że czeka na mnie. Byłam w szoku bo aktualnie szłam z Martą na autobus, a zapomniałam odwołać, że mnie nie będzie, ponieważ poprzedniego dnia pokłóciliśmy się o jego pracę do której miał iść, ale dziwnym trafem zrobili go w chuja i po niego nie przyjechali. Debile : / PKS i te sprawy. Usiadliśmy jak zawsze rano na ławce obok placu zabaw i nie mogłam się nim nacieszyć. Przytulałam go, powtarzałam, że jest moim szczęściem po czym stwierdziłam, że nie idę do szkoły. Odwlekał mnie od tej decyzji, ale moja siła perswazji jest silniejsza i nie poszłam. Musieliśmy chwilę posiedzieć na basenie, żeby jego rodzice nie mieli pretensji, że zostaję u Niego. Ok. 9 zjawiliśmy się w mieszkaniu, tak strasznie bałam się tam wejść ze względy na Jego rodziców. Zmienili się i to bardzo. Nie czuje takiego przywiązania do nich jak na początku, bardziej lęk i krępacje, wstydzę się ich i staram się unikać jak tylko potrafię. Co robiliśmy za ten czas? Siedzieliśmy głównie w domu, ściągaliśmy pranie ze strychu, myliśmy fotele ( A. c: ) i oglądaliśmy filmy, które ani razu nie zobaczyły końca.. Było naprawdę miło. Czułam się przy nim cudownie. Nie chciałam, aby puszczał mnie ze swoich objęć. Chciałam być po prostu jego. Taka mała dziewczynka obejmowana przez silne, męskie ramiona.. Uwielbiam to. Najbardziej w pamięci zapadły mi słowa jak gasił papierosa '' jesteś moja (...) ''. Poczułam się strasznie wyjątkowo i uśmiechałam się błagalnie jak zbiczek :P Co dobre musi się szybko kończyć, zatem musiałam wracać busem do domu, choć nie w smak mi to bo odzwyczaiłam się od tej trzody :D Chciałam zaryzykować, żeby wejść do busa bez biletu i dać pieniądze A. na paliwo do mnie, ale bałam się i kupiłam go, choć kanara w ogole nie było widać.. ah -.- Czasem moje przeczucia są właściwe. Nie mogłam wytrzymać. Pragnęłam, aby On był ciągle blisko mnie. Załatwił co trzeba i przyjechał do mnie. Pogoda dopisywała. Wzięłam szybko kanapki, picie, czekolade, sorówki jakieś i pobiegłam z psem do Niego. Usiadliśmy, zjedliśmy.. jak na jakimś picniku XD choć My raczej innego wyjścia nie mamy c: Pośmialiśmy się z Magika i przeszliśmy się na spacer nad staw. Posiedzieliśmy, porozmawialiśmy, zjedliśmy czekoladę i powoli zbierając się zatrzymaliśmy się na tamie, a tam taka leżała zdechła ryba. A. wziąl ją i nadział na patyk, śmierdziała tak niemiłosiernie, że można było się porzygać :o Od razu przypomniał mi jak wyleciał mu motyl z torebki, hahaha XD Wróciliśmy i pojechał :c Taka stracona i smutna wracałam do domu. Marta przyniosła mi plakat za który bardzo jej dziękuje. Ma dziewczyna talent, uwinęła się z tym szybko i bardzo ładnie go zrobiła, a ja męczyłabym się tydzień przynajmniej. Ogarnęłam pokój, wzięłam się za lekcje i do tej pory pisałam esej, ale wszystko mam za sobą, teraz tylko pragnę się wyspać..
Dobranoc
Inni zdjęcia: P. wanderwar:) nacka89cwaStolik acegJa patki91gd;) patki91gd100. patki91gdJa patki91gdJa patki91gd;) patki91gdJa nacka89cwa