Chce, żeby moje życie było tak kolorowe, jak na tym obrazku, w zasadzie jest, doceniam to : *
Mimo tego, że lubię szarość to nie chce się z tym kolorem utożsamiać.
Nie wiem jak ja to robie, że udaje mi sie prowadzić tyle Photoblogów na raz, szok : - o
Oczywiście nie jestem systematycznie bo na to nie mam czasu, ale od czasu do czasu dodaję jakiś wpis : )
Co u mnie? Znakomicie. Od wczoraj ćwiczę :3 Zmotywowałam mojego misia i też od dzisiaj ćwiczy. Jestem z niego i z siebie dumna. Tylko sie zastanawiam.. ile ta motywacja potrwa? 3 góra 4 dni? Tak nie może być.. Ja muszę się zawziąść i motywować jego do ćwiczeń, ale z drugiej strony kto będzie motywował mnie? Ciężko będzie :c
Tak na marginesie od 16.03 pije drożdże na porost włosów, ciekawe czy pomogą -.-'
Dzisiaj mieliśmy się z ukochanym spotkać, ale jak był w 1/4 drogi to się zawrócił bo deszcz tak mocno się rozpadał, że bez sensu byłoby się spotkać skoro on był cały mokry i by mi się jeszcze przeziębił prawda : *
Ogarnęłam wszystko co miałam do ogarnięcia. Posprzątałam, poukładałam. Nowy tydzień zapierdolony nauką można zacząć. Tylko 5 dni.. Wychowawczyni napisała do ojca o moje nieusprawiedliwione dni :o Ten w dupie miał, w ogóle się nie skapnął, że dużo opuszczałam, hahaha + 10 dla niego. Boje się trochę, ale muszę iść i jutro do niej zagadać : )
Muszę być silna i dawać sobie radę. Muszę.
Ojciec nadal nie toleruje mojego szczurka, chce go otruć XD Znowu nie mogę spać po nocach, siedzę do późna na komputerze i później jakimś cudem z przymusu usypiam. Muszę być porządnie zmęczona, żeby zasnąć od razu.
Moje rodzeństwo w ogóle się do mnie nie odzywa :o Co to kurwa za magia wysłać do najmłodszej siostry sms-a.
Ale po co, co nie? Chuj im w dupe..
Gdyby nie On nie wiem co byłoby teraz ze mną. Jesteśmy razem przez szczęśliwe 17 miesięcy, wow.. Rok i 4 miesiące <3 Zmieniłam się trochę, tak czuje. Nie denerwuje się na Niego o byle gówno, staram sie być zrozumiała, dużo nad sobą pracuje, daje ile mogę od siebie i wiem, że on też. Siedząc ostatnio pod kościołem i czekając na autobus dziękowałam Bogu, że Go mam i prosiłam, żeby połączył nas na całe życie. Wiem w głębi serca, że do siebie pasujemy. Że rozumiemy się bez słów. Wiem doskonale, że nikt inny nie będzie mnie tak dobrze traktował jak On. Nikt nie będzie tak przymrużał oka na to co robię, nie będzie dawał mi satysfakcji z tego, że jestem kobietą, nikt nie będzie dotykał mnie w sposób taki w jaki on dotyka. Nikt nie spojrzy na mnie tak jak On, nie powie do mnie w taki sam sposób. Nikt nie będzie mnie tak rozśmieszał jak On kiedy mam ochotę rzucić Nim o ścianę i Go rozszarpać. I powiedzcie, czy miłość nie jest piękna..
Wymaga od nas wiele. Wiele poświęceń. Prób. Jesteśmy na skraju wytrzymałości. Owszem, ja też robiłam bardzo dużo różnych rzeczy. Przez Nasze problemy w związku dwa razy sięgnęłam po żyletke, kupiłam sobie wódkę, ale napiliśmy się jej razem. Płakałam. Pierwszy raz przez problemy w Naszym związku pokazałam swojemu ojcu, który jest nieczuły, że potrafię płakać, choć niegdyś tak bardzo kryłam się ze łzami. Uczuciami. Emocjami.
Siedząc teraz i słuchając muzyki uświadamiam sobie, że warto przez to przejść. Nie wiem dlaczego. Nie mam racjonalnego wyłtumaczenia albo po prostu nie chce mi sie go pisac. Wiem to dla siebie. Nie wyobrazam sobie zrobic Mu jaka kol wiek krzywde. Spotkac sie z drugim chlopakiem czy cos.. Wyzywam go niemilosiernie, od roznych, kopie, gryze, szczypie, ale wybacza mi to. Zasluzyl na wszystko co najlepsze. Chce sie nim opiekowac jak tylko potrafie najlepiej. Nie dam mu zrobic krzywdy. Za bardzo Go kocham. Mam w nim wszystko czego kobieta moze tylko zapragnac..