minął już prawie rok...
prawie, bez jednego miesiąca....
rok, o którym nie będzie już pamiętał nikt...
nawet ja...
nie będę pamiętała bo nie zapisałam...
już nie pamiętam i nie wiem czy chcę...
za dużo w tym wszystkim bólu i za mało radości...
radości, która mam nadzieje przyjdzie już niebawem...
szczęście...
tylko czym właściwie ono jest...?
czy jest na świecie człowiek tak naprawdę szczęśliwy...?
szczęśliwy cały czas...
nie w momentach...
bo momentami szczęśliwi jesteśmy wszyscy...
gdy staje się coś cudownego zawsze pojawia się uśmiech...
ale przecież są też chwile złe...
gdzie płaczemy, tęsknimi i czujemy, że nic nie ma sensu...
tak więc nie da się być w pełni szczęśliwym...
czy tak...?
pytanie tylko co należy zrobić aby mieć go jak najwięcej...?
którą drogą się udać aby cierpieć jak najmniej...?
gdzie pójść...?
w jakim kierunku...?
dla mnie te pytania chyba już nie mają znaczenia...
chyba już wybrałam...
czy dobrze...?
nie wiem...
ale nigdy nie będzie idealnie...
zawsze znajdzie się coś co będzie sprawiać ból...
najwyżej będę żałować, płakać...