Koniec. Koniec tygodnia. Jestem o tydzień starsza.
Właściwie każdy z was też.
Nic innego mi ten tydzień nie przyniósł. Na pewno nic konkretnego. Można by powiedzieć, że odzyskałam troszeczkę wiary w samą siebie, ale tylko troszeczkę. Jakby przyjąć, że śladowe ilości się nie liczą, to faktycznie, nic się nie zdarzyło.
Przeraziła mnie dziś moja szkoła (dziwne? nie.) Całą klasa dziewczynek z gimnazjum miała pomarańczowe tudzież czerwone koszulki. "Bo pani powiedziała, że woli żywe kolory, ale mogą nosić jakie chcą".
Jaki z tego morał?
enjoy the weekend