Wzniósł oczy do góry,
Ręce w modlitwie złożył
Prosi o pomoc dla nas,
ten anioł, wysłannik boży.
Żalili mu się ludzie,
że głód, że wojna, że bieda.
Każdy od niego coś chciał,
lecz nikt schronienia nie dał.
Nie pomógł anioł wygrać miliona dolarów,
nie mógł od razu wskazać drogi do raju.
Więc niech odejdzie, jest niepotrzebny,
jak stary, zepsuty odkurzacz - zbędny.
I tuła się po świecie,
choć dobre miał zamiary,
przez nikogo z ludzi
nie został zrozumiany.
Rozłoży piękne skrzydła,
zawiśnie ponad światem.
Nie został pokochany,
do nieba wróci zatem.
A z jego oczu popłyną łzy,
bo nie dla niego jest ziemia.
Nie będzie to jednak wrogi płacz,
to będą łzy przebaczenia...