Koło 15 postanowiła, że wróci do domu, ale po drodze wstąpi jeszcze do swojego starszego brata. W tym momencie jedynej rodziny.
Rodzice dziewczyny zmarli, kiedy ta miała 12 lat. Jej brat, a mianowicie Bart skończył już 18 lat, więc wziął ją pod swoją opiekę.
Mieli bardzo ciężko. Bart studiował i dorabiał w miastowej pizzeri, pomagała im jedynie bardzo daleka ciotka, lecz ona też zmarła rok temu.
Aktualnie Sophia ma 19 lat. Pracuje jako aktorka, młoda gwiazda. Dość sporo zarabia, więc nie trudno jest jej utrzmać 2 pokoje, łazienkę i kuchnie.
Mieszka w małej kamienicy na końcu miasta.
Po 30 minutowym spacerze doszła do brązowego bloku, w którym mieszkał jej brat. Szybko weszła do środka. Wjechała windą na 7 piętro i otworzyła drzwi swoim własnym kluczem.
-Cześć Bart, gdzie jesteś? - krzyknęła z przedpokoju Sophia.
-Witam Cię siostrzyczko, w salonie.
Dziewczyna zdjęła płaszczyk i poszła tam gdzie pokierował ją brat.
Zielonooki blondyn. Niektórzy mówią, że wcale nie wygląda na te 24 lata. Choć z wyglądu wygląda młodo w wewnątrz jest bardzo dojrzały, tak jak Sophia.
-I jak Ci minął kolejny dzień wsród świata gwiazd? - zażartował Bart
-Widzę, że Ci do śmiechu, ale powiem Ci, że dzisiaj wspaniale, 5 godz. pracy to dla mnie drobnostka.
-Wiesz nie każdy może pracować niekiedy nawet tylko 3 dni w tygodniu. Inni, mam na myśli siebie, charują po 8 godzin, a nawet więcej.
-Oj biedactwo. - zaśmiała się Sophie i uderzyła poduszką brata, uciekając do kuchni.
-Grabisz sobie siostra oj grabisz.
Chłopak zaczął gonić siostrę, ale dziewczyna schowała za ścianą do salonu i kiedy chłopak wychodził ta zwinnie podstawiła nogę, a chłopak leżał już na podłodzę.
-Braciszku, słabo. Tak długo mnie znasz, a zawsze i tak Cię pokonuję.
-Podaj rękę, a nie się przechwalasz - oboje się zaśmiali, a kiedy dziewczyna podawała mu rekę on pociągnął ją na podłogę.
-Ejj! - zdąrzyła tylko krzyknąć, a już leżała obok brata.
-A ty zawsze łapiesz się na to. - zaśmiał się Bart
-Ale z Ciebie gnojek. - odparła Sophia
-Naszczęście mnie kochasz. - dalej z uśmiechem na twarzy odpowiedział chłopak.
-A mam jakieś wyjście?
-Niestety nie.
Pośmiali się jeszcze trochę, ale po chwili postanowili, że zrobią sobie pizze.
-O nie z Tobą pizza? - dalej w dobrym humorze zapytała dziewczyna.
-A coś Ci nie pasuję?
-Nie no coś Ty, ale ja nie sprzątam, mówię z góry.
-O nie, nie robimy razem, a więc i sprzątamy razem.
-Jesteś okrutny.
Chłopak uśmiechnął się ukazując przy tym swoje śnieżno- białe zęby i odparł:
-Wiem to, kochana!
-A Judy dzisiaj nie wpada? - zapytała siostra.
Judy to dziewczyna Barta. Obie dziewczyny nigdy za sobą nie przepadały. Sophia uważała, że Judy jest z Bartem tylko dla tego, że musi popisać się przed swoimi znajomymi.
Starszy chłopak, niejedna by chciała.
-Zerwaliśmy wczoraj. - odpowiedział już nieco ciszej Bart.
-Co? Ale jak to? - dziewczyna bardzo była zdziwiona, wszyscy mówili im, że są zgraną parą.
-Nie czułem tego co na początku, a to znaczy, że już jej nie kochałem, że to było tylko zauroczenie, prawda? - zapytał niepewnie.
- Najwidoczniej tak, ale myślę, że zasługujesz na kogoś lepszego.
-Nie rozumiem. - spojrzał na nią zdezorientowany.
-Uważam, że nie pasowaliście do siebie. Ona jest za bardzo wpatrzona w siebie, a Ty jesteś bardzo uczuciowy.
-Podobno przeciwieństwa się przyciągają.
-Nie w tym przypadku braciszku. - dziewczyna pocałowała brata w policzek i wyciągnęła z pieca pizze.
-Wiesz co ja wracam, będziesz miał przynajmniej co zjeść na kolację.
-Mieliśmy zjeść razem, a poza tym przecież całej jej nie wcisne, mam za mały brzuszek.
-Odgrzejesz sobie ją jutro - odparła ze śmiechem dziewczyna
-No to leć.
Udali się do przedpokoju, Sophie ubrała kurtkę, przytuliła na pożegnanie brata i weszła do windy.
Szła powolnym krokiem i rozmyślając doszła do domu.
Spojrzała na zegarek.
-23?! Ten czas tak szyko leci.
Wzięła z komody koszulę nocną i szlafrok i udała się na długą i odprężającą kąpiel do łazienki.