Dzisiaj skakałam pierwszy raz od bardzo dawna. Nieduże przeszkódki, tak do 60cm, i z prawej i z lewej. Żadnego puknięcia, zrzutki, nic - czasem tylko się nie wyrabialiśmy na zakrętach, ale i tak fajnie. Kolejna jazda - bd dużo pracy w kłusie. Muszę wreszcie dorobić te dziurki, bo oszaleję z tymi puśliskami - potrzebuję coraz krótszych strzemion, zamiast coraz dłuższych! oO Może dlatetgo, że wreszcie zaczęłam cofać nogę. Mam taką nadzieję, to byłby dobry znak. Nadal mam największy problem z pochylaniem się do przodu.