Dzisiaj rano, zaraz po mszy usiadłem przy biurku z mocnym postanowieniem napisania jakiejś notki... Po czym spojrzałem za okno i słonko przekonało mnie, że jeszcze za wcześnie na pisanie, a może być za późno na pstrykanie zdjęć. No to niewiele rozważając ruszyłem z aparatem w teren.
Łapię każdą chwilę, bo kolory powoli się rozmywają...
Narazie drobnymi, niewidocznymi kroczkami...
Nadchodzi jesień...