Pierwszy wpis w 2020 roku. Ostatni wpis był bardzo emocjonalny, taki stan utrzymywał się we mnie ponad miesiąc czasu. Nie jestem pewna czy jestem gotowa na chłodno opisać całą sytuację, bo każdego dnia przyłapuje się na tęsknocie i nie potrafię momentami powstrzymać łez, ale to już pojawia się coraz rzadziej i na szczęście z mniejszą intensywnością. Tak wiele chciałabym zawrzeć w tym poście. Obiecałam sobie, że nie będę wybiegać w przód, a skupiać się na przeszłości i teraźniejszości w swoich notkach. Jestem na filologii polskiej, odpowiada mi to, nie w pełni, ale odpowiada. Odnajduję się na uczelni, niekoniecznie w towarzystwie, bo stoję tutaj zwykle na uboczu, nie wychylam się, nie chciałabym powtórki z liceum. Zdaje sobie sprawę, że nieszczerą, wymuszoną sympatyczności zbytnio sobie nikogo nie zjednam, a też nie po to tutaj jestem. Wiele czasu poświęcam nauce, coraz bardziej mi to odpowiada i coraz bardziej się do tego przekonuję.
Mieszkam na stancji, sporo czasu tutaj spędzam. Ostatnio trochę zaniedbałam i odcięłam się od rodziców, rzadziej do nich przyjeżdżałam, teraz jet to uwarunkowane tym, że naglę mnie terminy na studiach, wcześniej zawodem miłosnym, na który jakby nie patrzeć byłam nastawiona. Przed spotkaniem, podzieliłam się obawami z bratem, że jak nie wyjdzie, najbardziej obawiam się tego stanu "depresyjnego" i jak się okazało nie uniknęłam go. Brat był jedyną osobą, która była na bieżąca ze wszystkim, doskonale wiedział kiedy Aa. miał mnie odwiedzić. Po spotkaniu też się mną zajął, przyjechał, zabrał mnie na jedzenie, wysłuchał, wsparł i trochę umoralnił. Tego potrzebowałam.
16 listopada, miesiąc i 25 dni temu, przyjechał do mnie Aa., uznał, że sam do mnie podjedzie, mimo, że na początku zaproponował mu, że pod niego podejdę. Pisał, że bardzo się stresuję, ja napisałam, że jestem podekscytowana. Powitałam go, przytuliłam już na klatce schodowej, gdy wszedł zaczęłam się nieco bardziej stresować. Poprosiłam go żeby usiadł, a w tym czasie poszłam zrobić nam drinki. Wymieniliśmy w stresie kilka zdań, trochę pożartowaliśmy, zapytał się czego słucham, później pokazał mi fragment filmiku anime. Popsikałam go perfumami. Przyniosłam tiramisu. Włączyliśmy film, usiedliśmy wygodnie na łóżku, dotykając się nieśmiało nogami, położyłam głowę u niego na brzuchu. Głaskaliśmy się i przytulaliśmy oglądając filmy na netflixie. Uznał, że mnie pocałuje. Był to jego pierwszy pocałunek, włożył mi niezgrabnie język, co z perspektywy czasu było bardzo urocze. Zaraz po pierwszym pocałunku, stwierdził, że czuć, że się nigdy nie całowałam. Powiedziałam, że dzisiaj osiągniemy masterię w całowaniu. Wziął moją dłoń i zaczął ssać koniuszki palców. Przysunął mnie do siebie, całował, niezgrabnie próbował się na mnie położyć. Chciał żebym zdjęła bluzkę. Zdjęłam, stanik też. Z jednej strony bardzo chciałam żeby nie przestawał, z drugiej przestał, bo nie chciałam posuwać się dalej. Walczyłam chwilę ze stanikiem, w efekcie nałożyłam na siebie tylko bluzkę, on też. Zjedliśmy trochę ciasta, porozmawialiśmy, wróciliśmy do oglądania serialów, obejrzeliśmy dwa odcinki, poszłam się odświeżyć i położyliśmy się chwilę później. Rano zjedliśmy wspólnie śniadanie, rozmawialiśmy, powrócił temat tego dlaczego nie chce się wiązać, z tego powodu właśnie nie chciałam posunąć się dalej. Uznał, że odpowiadałby mu seks i przyjaźń. Wtuliłam się w niego i łzy spływały mi po jego torsie, mam nadzieję, że tego nie zauważył. Pocałowaliśmy się na pożegnanie. I to tyle. Od tego dnia już nic nie było takie samo. Już nie było nadziei, poznawania się, był jedynie dystans. Napisałam, że już nie może u mnie nocować, że to będzie tylko przyjaźń. Wytrwałam w tym postanowieniu zaledwie tydzień, uznałam, że przyjaźń na dłuższą metę by mnie tylko frustrowała. On uznał, że nie robiąc zbędnej nadziei nie wyklucza drogi na związek. Prawdopodobnie chciał żebym była jego kołem zapasowym. Nie wiem jak to nazwać ale mamy coś w rodzaju kolejnej przerwy od siebie. Dopóki któreś z nas zapewne na czymś nie przystanie. Aktualnie mijamy się w swoich potrzebach. Minęły 2 miesiące, ale już jest lepiej. Już nie jest tak beznadziejnie i bezsilnie, pogodziłam się z obecnym stanem, wzięłam i czerpałam z naszej relacji garściami, na pewno stałam się inna przez nią, co doceniam. Co dalej, czas pokaże. Na razie nie mamy ze sobą kontaktu. Złożyliśmy sobie jedynie życzenia z okazji nowego roku, nie mając się w znajomych.