Tak bardzo niechętnie piszę tutaj cokolwiek, zwłaszcza po tak długiej przerwie.
Tyle się zmieniło, tak po protsu, z dnia na dzień. Zastanawiam się jak to było, jeszcze chwilę temu, kiedy spotykaliśmy się tak często, kiedy życie było ciekawsze, bo byliśmy wszyscy razem z naszymi planami, marzeniami. Kiedy mieliśmy chęci do ich spełniania. Teraz tak patrzę na to wszystko i myślę, że jeszcze niedawno byłam szczęsliwa, a teraz, w tym momencie, jedyne na co mam ochotę to wrócić- do cukierków, które tak bardzo mnie niszczyły. Ale przecież też pomagały, prawda? Musiały pomagać. Mysiały, musiały, musiały! I pomogą też i teraz.
A za jakiś czas będzie znowu cudownie. Na chwilę. Nienawidzę tych chwil szczęścia i smutku (tak, tych dobrych również), bo każda z nich przypomina mi o tym, że już nigdy nie będzie idealnie, a jeśli jest dobrze, to za chwilę to się zmieni. Bo przecież ciągle się wszystko zmienia...