A więc powracam. Poprzedni adres? Nie pamiętam i za nic nie mogę sobie przypomnieć.
Wróciłam. Zapuściłam się i to strasznie. A doszłam do wniosku, że jak będę sobie tutaj zapisywać liczbę kilogramów i będę widzieć jak spada to będę miała motywację. Tym razem się uda. I to tak na serio. Czuję to. Muszę tylko wykrzesać z siebie WYTRWAŁOŚĆ. To jedyne, czego mi brakuje.
Nie wiem dokładnie ile ważę, dopiero jutro rano sprawdzę, ale coś około 69 i myślę, że dobrze strzelam. Jeszcze całkiem niedawno było 62. Masakra. No ale startujemy od nowa.