Zbieram się do napisania czegoś od tygodnia chyba i nie napiszę niczego ciekawego, raczej to będą jakieś wymuszone słowa...
Jeśli mam być szczery to myślę o dwóch sprawach.
Pierwsza to ta co zawsze, ta co skradła mi serce :*
A druga jest nieco inna i bardziej skomplikowana.
Czy bycie szczęśliwym wymaga aż tak wiele? Co należy zrobić aby to szczęście osiągnąć i czy uczucie szczęścia może być złudne ?
Dużo pytań i jeszcze więcej niejednoznacznych odpowiedzi. Ostatnio mam do czynienia z wieloma przykładami szczęścia, nieszczęścia i złudnego szczęścia i zadaje sobie pytanie: czy dążenie do tego stanu ma jakiś sens? No bo gdy nie jesteś szczęśliwy to twoim marzeniem jest żeby to się zmieniło, ale w zamian bycie szczęśliwym niesie za sobą groźbę zmian i to wyłącznie na gorsze. Im się wyżej dojdzie, tym bardziej boli upadek. Mam tego przykład, żywy i obecnie załamany przykład, któremu nijak pomóc nie umiem.
I tyle na dziś, dobranoc...