Dawno nic nie dodawałam, bo tak na prawdę ostatnimi czasy niewiele się działo. Głównie to szkoła. Najzabawniejsza sprawa z nią związana to to iż nie podchodzę do matury, a muszę pisać próbne. Mimo to nie wszystkie, bo nauczycielka z matematyki powiedziała, że ona nie chce abyśmy przychodziły czyli jeden dzień już mam z głowy. Na lekcjach natomiast nic nie robię. Coś takiego mi absolutnie nie przeszkadza. Tylko do geografii trzeba się przyłożyć.
Pewnego dnia kumpel napisał do mnie przed 1 w nocy czy nie jadę z nim do Tesco, bo on ma w domu Princesse, a ma ochotę na Lion'a, a nie chce mu się jechać samemu. Jako iż tak nie miałam co robić to pojechałam. Szkoda tylko, że zamiast Lion'a kupił trzy Princessy. Tego to jeszcze nie było. Kolejnym przystankiem był dom jego kolegi, bo dlaczego nie. Jakoś tak wyszło, że w domu byłam po trzeciej. Fajnie tak.
Śmieszna akcja. W poniedziałek jadę sobie do szkoły i nagle autobus miał zbyt bliskie zbliżenie z samochodem nadjeżdżającym z na przeciwka. Jechałam sobie akurat w ten dzień z koleżanką i ona do mnie "idziemy do domu?". Niewiele się zastanawiając poszłyśmy. Dobrze, że zaraz jechał autobus w naszą stronę, bo ja sprytna stwierdziłam, że jest na tyle ciepło, że wezmę sobie samą bluzę. Nie było zimno, ale za to wiało...
Tłusty czwartek zakończony wynikem 3 pączków.
W końcu zaczyna się robić chociaż trochę cieplej. Może wrócą do mnie te dobre dni. Miejmy nadzieje, bo już nie daje rady chodząc non stop przygnębiona.
Dni do pyrkonu
62
http://pyrlicznik.annabrozyna.pl
https://www.youtube.com/watch?v=IhP3J0j9JmY