być może jestem arogancka. być może. bynajmniej ja tak o sobie nie uważam. ale przecież ile osób, tyle opinii. nic się na to nie poradzi... jednoznacznie można jednak stwierdzić, że jestem osobą bardzo agresywną. szczególnie ta agresja ujawnia się w towarzystwie płci brzydkiej, która skonsumowała zbyt dużą ilość napojów wyskokowych i po prostu bredzi (ewentualnie śpiewa pieśni religijne w środku imprezy, pyta czy jadłam dziś pierogi etc. etc.) to agresja częściowo usprawiedliwiona, jednakże agresja budzi agresję. i co wtedy? wtedy liczę jedynie na objaw męskiej dżentelmenskości (dżentelmaństwa? dżentelmanii? whatever.) - po prostu, że facet nie uderzy kobiety.