Niby walczyć warto, każdy powie, ale kto walczy ? Gdzie walczy, dla kogo? a jak sie w ogóle walczy to można mieć w sobie spokój? a może walczyć sie nie da, jak sie chce być spokojnym? a może wpierw trzeba życie poznać żeby wiedzieć coś o spokoju, albo o walczeniu właśnie. Tylko, że życia sie nie da poznawać, bo nie da sie poznawać też umierania. a jak można o życiu coś wiedzieć, jak sie nic nie wie o umieraniu ? i o spokoju, jak sie go nigdy nie zaznało, albo zaznało się tylko na chwilę i potem sie okazało, że to wcale nie był spokój? Tu jest ciężko coś wiedzieć, i z dobrem jest tak samo, bo mogą Ci powiedzieć, że właśnie TO jest dobre, bo gdzieś tak usłyszeli, albo widzieli, że niby wyglądało, że dobre, ale nikt ci nic tak naprawdę nie powie, bo nikt nic nie wie. i ty też nic nie wiesz i czasem, jak walczysz to sie pytasz po co, skoro i tak nic nie wiesz. a może jedyne co wiesz, to właśnie to, że powinieneś dalej walczyć. bo jakbyś nie walczył to co byś właściwie wiedział i robił? gdzie byś się wtedy podział i jaką twarz namalował? ten spokój, że już odpuściłeś i odpoczywasz? ale czy tu sie da odpocząć? a co jeśli wygrasz walkę, a ona okaże się przegrana?!
i co jeśli znajdziesz spokój, a on okaże się chaosem ?