cośkolwiek.
zmęczyłam się całym tym tygodniem.
tydzień minął, już tydzień, choć właściwie czuje sie jakby mineły wieki
mamw głowie totalny mętlik
wierzyłam, że szczęście absolutne może jeszcze mnie dopaść
nie wzięłam pod uwage paru czynnikow
nie wiem czy tego oczekiwalam
chwilami jest cudownie, naprawde idealnie
czemu tylko potem musze odczuwac tak cholernie nieprzyjemna pustke
brak poczucia sensu, obojętność, czyli wlasciwie najgorsze co mozna wydobyc z czlowieka
odpowiedzialnosc ostatnio nie jest czynnikiem wykazywanym przeze mnie
doigram sie.
nie, zeby bylo mi źle, boje sie przyszlosci ..odrobine
boje sie, ze tym razem jeszcze trudniej bedzie sie podniesc
podswiadomie odliczam dni do upadku
nie wierze w to, ze wszystko moze byc swietnie
a jest dobrze, na serio, bardzo.
prosze, nie odbierajcie mi tego.
chwilo, trwaj wiecznie.
lubie zyc w tym swoim swiecie:>
jak ktos to ujął
"zachowujesz sie jakbys cale zycie byla zjarana"hahahahah
ok.
dajcie mi zastrzyk emocji.
zabawy mi trzeba, mozg mi sie przegrzewa.