No to takie tam jeszcze z końca wakacji. Oddajcie mi tą zieleń! No albo dajcie biel, bo mam pomysł na taką świetną sesję. Jeju. Na śnieg [pod kątem zdjęć] czekam już od zeszłego roku. Niech matka natura w końcu ruszy tę dupę. Właściwie to jestem w trakcie nauki z niemca. Ja pierdolę. Jestem kłębkiem nerwów. Wyładowałam się trochę na Michale, a ten znowu dziabnął mnie w rękę, lol. Psychiatra mu potrzebny. Może zacznę od tego, że wczoraj spędziłam godzinę stojąc w mrozie pod moim domem, bo czekałam na mamę. -_- Początkowo była ze mną Donia. Włączyła muzykę i latałyśmy wokoło mojego domu tańcząc do rihanny i shakiry, lol. Te zimno źle wpływa na nasze mózgi. Jakby nas ktoś zobaczył, stwierdziłby pewnie, że z jakiegoś psychiatryka uciekłyśmy. No nic. Bywa. Potem sobie jeszcze śnieg zaczął padać, ale szybko przestał. Także nie wiem na jaką cholerę mi ta spowiedź skoro od wczoraj mam więcej grzechów niż przez ostatnie kilka miesięcy. A dzisiaj od rana to już wgl jazda. Najpierw dowiedziałam się, że jutro sprawdzian z niemca, a ja z ochrony środowiska nie potrafię nic. -_- Potem była sobie biologia i dostałam 3 kartkówki, łuhu. W środę kolejna. Dalej polski, na którym nie robiłam nic w sumie. I zajebista chemia, na której tak się wkurzyłam, że do tej pory mnie trzyma. Jakim prawem mogę mieć takie oceny? No chyba nie. Pociesza mnie fakt, że załatwiłyśmy sobie z panią dyrektor korki z chemii jutro na wf. Może w końcu coś ogarnę. Dalej matma. Poległam na tym spradzianie, ale nawet nie miałam ochoty zastanowić się, jak rozwiązać te zadania. Po prostu... poprawię. W środę czy coś. I edb, czyli ozdabianie piórnika Kowali rysunkami pewnej kobiety. Klaudia nie była zadowolona, lol. Nie dziwię się. Jutro mam z Olą jakieś dzwonki roznosić. Super. Wgl od nowego roku nie biorę udziału w żadnych wyjazdach, nic. Leję na to. Niech sobie biorą kogoś innego. Ja muszę się przygotować do egzaminu i do konkursu z polaka, historii. Chemia... szczerze? I tak nic nie osiągnę. Tylko się skompromituję, więc nie widzę sensu. Wszystko poboczne może iść spać. No dobra... jeszcze balladyna, która musi wypalić! Czas na mnie.
ps. Kurier przywiózł choinkę. Przespałam jej ubieranie, kocham to! Dostałam pierniki z Berlina, lol. Pan od fortepianu powinien zaprosić babcię do siebie. Chętnie zabiorę się z nią i z aparatem, huhuhu.
~