poszła. znów zostawiła mnie samego, w pustym życiu, katedrze samotności. przed wyjściem, i przez nie samo, przypomniała mi, jaka to jest niezależna, jak bardzo jej mieć nie mogę...
siedze w ciemnym pokoju, wyłączyłem radio i telewizor, w nic nie znaczącym akcie protestu wyłączyłem telefon. czekam.
nie chce tego, lecz podświadomie tego pragnę. nienawidze gdy to się dzieje, a jednocześnie kocham te chwile szalonej swowody, niepoczytalności, gdy me myśli nie krążą tak obłonkańczo wokół twego ciała,wokół twych myśli, w których mnie nie ma...
w każdym razie wiem, że to nastąpi więc czekam...
"puk! puk!"
no właśnie...
"puk! puk!"
pukanie w mojej głowie się powtarza, jest coraz bardziej napastliwe, jak myśliwy czycha, aż otworze przed nimswój umysł, oddam kontrole. powoli otwieram bramy swego rozumu, odebrał to jak zaproszenie, poddałem się jego woli. wziąłem kurtkę i wyszedłem...
jeśli zaistniało podobieństwo do osób realnych, nie było ono zamierzone...
"Jutro
Spróbuję się nie zgodzić
I po raz pierwszy
Powiem głośno nie
Jutro
Odwrócę się plecami
I chociaż
Skarzę się na śmierć
Jutro
Nie pójdę za wszystkimi
Zostanę
Nie będę czuł się winny"
CKOD-wyliczanka
za to ten cytat jak najbardziej odpowiada mej sytuacji :/