na zegarku 4 rano, na trawniku szron,
śliski chodnik, lepki od ludzkich zmartwień i grzechów,
a jednocześnie śliski...
jezdnia pusta, tylko pijak pod żywopłotem,
w torsjach i spazmach wyrzucający z siebie wieczorny połów,
chuj z nim, życie jest piękne.
latarnie rzucają na ulice żółte snopy światła,
zbite szkło na chodniku błyszczy jak brylanty,
gwiazdy odbijają się w kałużach i sklepowych witrynach,
pijane dziwki akompaniują śmieciarką,
menele szarpią się w co ciemniejszych zaułkach...
a ja idę
krok za krokiem
glan za glanem
stuk za stukiem
z ręki kapie raz...
krok, krok,
kolejna wybita szyba,
kolejny uśmiech,
z ręki kapie dwa...
kolejny krok,
marsz jak na mustrze,
przed siebie,
z ręki kapie trzy...
kolejny uśmiech,
kolejny obszczany mur,
kolejny... stop...
[
"Kiedy byłem mały,
pytałem co to życie,
co to zycie mamo,
widzisz życie to ja i Ty,
ten ptak, to drzewo i kwiat,
odpowiadała mi.."
ha, piosenka takiej jednej co mi do łóżka wskoczyła ;P
radio Dd
słuchaj -> cały dzień za mną chodzi :D
miłej nocy ]