Wracam! i to ze zdwojoną siłą. Każda złość,rozżalenie,smutek odeszły w niepamięć ,a dzięki temu iż panuję u mnie idealna atmosfere wznawiam działalność tego wspaniałego,dla niektórych kontrewersyjnego photobloga :)
A więc, co się u mnie działo przez te pare tygodni? za dużo do pisania.
Przez mój dom przewineła się Sara z Osą,zdązyłam wprowadzić sobie diete,która i tak została przerwana z powodu mojej dyscypliny,a raczej jej braku. Zdążyłam zaplanować sobie superaśny wypad do kina ( zgadnijcie na co? tak tak! na Zaćmienie) by bus z Aną,Marthą i Prydżonem. Bo w końcu musimy się już przyzwyczajać z Aną do takich podróży autobusem z Ogl do Op i na odwrót. Już wkrótce stanie to się naszą codziennością!
no i ostatnią rzeczą jaka przychodzi mi do głowyto szukanie kursów j.angielskiego w stanach. o tak! nie wiem jak to zrobie ale wybieram się tak na następne wakacje :D LA czy NY? oto jest pytanie :D
a tak przy okazji to tą notkę można zawdzięczyć Anie która mnie męczy już od paru dni a ja już nie miałam się czym bronić wieć dodaję to wspaniałe zdjęcie z grilla :D od lewej : Pryga, ja i Martha :D
aaa i jeszcze coś :D w środa pierwszy raz zjem sobie Sushi :D wiadomo z Aną :D
Coś czuje,że 07.07.2010 będzie bardzo mi miło wspominanym dniem z wakacji. a popcorn karmelowy już na mnie czeka. o tak! tylko jak ja wstane o 6 40 w wakacje? zastanawiam sie czy wogóle iść spac :D
Do kiedyś tam ludziska,pa :)