photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 20 LISTOPADA 2010

Człowiek musi w coś wierzyć. I chociaż wciąż powtarzamy `Nadzieja matką głupich` to jednak kurczowo trzymamy się cyca. Gdybyśmy żyli bez nadziei, apteki cierpiałyby na poważne braki Persenu. Jednak, aby nie przedawkować nadziei, potrzebujemy rozczarowania. Jak powiedział kiedyś Oscar Wilde: `Życie jest jednym rozczarowaniem.` Rozczarowanie towarzyszy nam od samego początku. Pierwszym rozczarowaniem w życiu każdego człowieka, a zarazem wielkim szokiem, jest odkrycie, że Św. Mikołaj nie istnieje. Z perspektywy lat to błahy problem, ale nie oszukujmy się - jest on jak pierwsza kostka domina, pociąga za sobą pozostałe. Kiedy świat nadziei jest zbyt nierealny i nierzeczywisty, na scenę wkracza rozczarowanie, brutalnie i gwałtownie budząc nas z pięknego snu, niczym kubeł zimnej wody. Uświadamiamy sobie wtedy, że życie nie składa się z samych superlatyw, spełnionych marzeń. Życie to ciężki orzech do zgryzienia, a nie każdy z nas ma wystarczająco silne zęby, by go zasmakować. I wtedy przychodzi smutek, rozpacz, żal, ból, cierpienie i wszystkie możliwe synonimy wymienionych wyrazów. Po raz kolejny dowiadujemy się, że `Św. Mikołaj nie istnieje.` Pytanie, jaka jest norma dla przeciętnego człowieka w przyswajaniu tej informacji. Za którym razem nadzieja się nie regeneruje, niczym tkanki naskórka? Jednakowoż trzeba przyznać, że niektórym należy się Pokojowa Nagroda Nobla za radzenie sobie z rozczarowaniem. Niektórzy potrafią schować je do kieszeni, ukryć pod pokrywą namalowanego ironią uśmiechu. Uważają, że tak jest prościej. Czy mają rację? Jonathan Carroll się raczej z nimi nie zgodzi. `Są dwie rzeczy, [...] które nigdy nie dają nam spokoju: miłość i rozczarowanie. Nie możemy ich wyłączyć jak wentylatora ani skierować podmuchu w bok.` Pal licho z miłością, ale jak sobie, kurcze, radzić z rozczarowaniem? Kiedy myślisz, że coś jest, jest tak, a ktoś w niezbyt delikatny sposób pokazuje Ci, że się mylisz ... Pęka Twoją mydlaną bańkę nadziei i najwyraźniej czerpie z tego satysfakcję. Co zrobić z takim pasożytem? Tzn. człowiekiem. Co zrobić z takim człowiekiem? Jak bronić bańkę przed autodestrukcją, jak bronić własne serce, uczucia? Bo mam wrażenie, że żebra niespecjalnie spełniają swoje zadanie. Czasami żałuję, że serce nie ma mózgu. Może byłoby mądrzejsze. Nie narażałoby się na oczywiste zranienie ze strony kogoś, kto na to nie zasługuje. To wszystko jego wina ! Co za ulga, znaleźć przedmiot całego tego nieporozumienia. Winić Bogu ducha winny narząd, za to, że nie ma mózgu, oczu i całej reszty. Ale znając życie - tak, odezwała się ekspertka - zaraz ktoś powie, że Św. Mikołaj nie istnieje. Że to nie wina serca. Tylko moja.

Komentarze

~blant uwielbiam Cię debilu ;*
21/11/2010 21:12:14
lol4me Ja Ciebie też ;-*
25/11/2010 23:33:03