"E: W gruncie rzeczy każdy penis jest bezbronny, zziębnięty i niepewny siebie.K: Mam wrażenie, że poznałam kilka, które przeczą tej teorii.E: To, co poznałaś, to nie był penis, tylko pasożytujący na nim mężczyzna i to jest właśnie największa tragedia penisów. Obudził się?K: Jaka tragedia? Bo się zgubiłam trochę...E: Chodzi o to, że nie występują luzem, każdy ma podczepionego do siebie rozczarowującego faceta. Tymczasem gdyby penisy były dostępne luzem, np. w sklepach zoologicznych, to kobiety by je kupowały zamiast jorków albo jamników!Kornelia: Z rodowodem?E: No wyłącznie, żadnych kundli. Czujesz to? Idziesz ulicą i prowadzisz na smyczkach takie śliczne trzy penisy, wesołe, grzeczne, dobrze ułożone. Gwiżdżesz na nie, a one przybiegają i skaczą na ciebie, żebyś im rzuciła po ciasteczku.K: Byłoby pięknie. "
No.