2 lata temu wpadłam na pomysł by pójść na architekturę
zaczełam rysować
koleżanka zmobilizowała mnie bym skorzystała ze szkoły rysunku w naszym mieście w domu kultury
bałam się
ale poszłam
zaczełam rysować pod okiem faceta który skończył asp
wiele mi podpowiadał
poznałam dużo ludzi którzy bez problemu udzielali mi cennych wskazówek
zaczełam jeździć na pp aby poznać ludzi konkretnie z architektóry kórzy mnie nakierują pod jakim kątem oceniene są rysunki na egzaminie
poznałam dziewczyne co bez problemu podała mi na siebie namiary i pomagała skorygować kilka rzeczy (a wtym roku jest magistrem architektury i juz pracuje w zawodzie ;)
dowiedziałam sie ze moj bliski sąsiad jest architektem
udałam sie do niego do domu i rozniez udzielil mi kilku wskazówek za tabliczke czekolady ; )
nigdy niechciałam płacic za nauke rysunku
wiedziałam ze sukces zalezy od samozaparcia, pracowistosci, systematycznosci
podeszłąm do egzaminu
nie dostałam sie
wyladowałam na mechanice i budowie maszyn
a tam na zaliczeniu z grafiki inzynierskiej by udowodnic prowadzacemu o mojej szerokiej wyobrazni narysowałam rysunek 3d
wpisujac mi ocene do indeksu życzył powodzenia, i powiedział ze z takimi umiejetnosciami powinnam byc na architekturze
w tym roku poprawiałam mature, chciałam podejść jeszcze raz do egzaminu, przestraszyłam się, odpuściłam, szczerze tego żałuje
to wszytko doprowadziło mnie do dziesiejszego dnia
znalazłam porządną szkołę rysunkową która oferuje promocyjne 3 darmowe lekcje
byłam na pierwszej z nich, na rysunku postaci, przyszła modelka, rozebrała się, i pozowała
oto moje dzieło...
czy warto było tak walczyć o to?
tego nie wiem
ale wiem jedno
to daje mi poczucie spełnienia...
i szczęście