"No więc francuz pytał się...
...czy ludzie się kochali. Otóż być z kimś to była w getcie jedyna możliwość życia. Człowiek zamykał się z drugim człowiekiem - w łóżku, piwnicy, gdziekolwiek, i do następnej akcji już nie był sam. Jednemu zabrali matkę, drugiemu ojca zastrzelili na miejscu, siostrę wywieźli w transporcie, więc jeśli ktoś cudem uciekł i jeszcze żył, to musiał przylgnąć do żywego człowieka.
Ludzie garnęli się wtedy do siebie jak nigdy przedtem, jak nigdy w normalnym życiu. Podczas ostatniej likwidacyjnej akcji biegli do gminy szukając jakiegos rabina czy kogokolwiek, kto im da ślub, i szli na Umschlagplatz już jako małżeństwo.
Siostrzenica Zosi poszła ze swoim chłopakiem na Pawią. Pod pierwszym mieszkał jakis rabin, dał im ślub i prosto z tego ślubu zgarnęli ich Ukraińcy, a jeden przystawił jej lufę do brzucha. To on, jej mąż, odsunął lufę i zasłonił jej brzuch swoją ręką. Ona zresztą i tak poszła na Umschlagplatz, a on z urwaną dłonią uciekł na stronę aryjską i zginął potem w powstaniu warszawskim.
I o to własnie chodzi...
...żeby był ktoś, kto gotów jest zasłonić Twój brzuch własną ręką, jeśli zajdzie taka potrzeba."