Kupiłam buty. Wydałam 80zł, spoko. Wróciłam do domu, pokazałam je i co?
Wyśmiali mnie, zkrytykowali, zjebali i obrazili na mnie. Cudownie.
"Mój" "kochany" "ojciec" powiedział, że tylko kasza jest zimna. Ej, spoko.
Powiedziałam "yhym" a on mnie opierdolił i powiedział, że nie ma zamiaru ze mną rozmawiać.
Zwariuję w tym domu, weźcie mnie... Nienawidzę ich... Potrafią zepsuć humor...
Brace yourself, here come the angels.