Yaaay^ *.*
Jakoś dajemy radę.
Taka koincydencja albo mój fart, ale znowu się przeczucia sprawdziły. Pisałam dokładnie tych parę zadań, których byłam nauczona (a że nie umiałam nic poza, to byłoby nieciekawie, gdyby wyszło inaczej :P). I mam nadzieję, że to już koniec męczenia historii jakoś do września :P.
Teraz jedynie się zapowiada jeszcze parę klasówek.
Ale bardziej stresujący to jest akurat ten konkurs pierwszej pomocy. To jedno zadanie, z symulacją wypadku i później dokładną oceną mych działań :|. Muszę się wziąć za naukę. A jeśli poprawię silniki, to, w przypadku jakichś wyników w konkursie, będzie sześć. Ale nie wiem, jak z tymi silnikami. Zmora mego życia. Brum brum...
Jutro...jutro Aleksandrów. W piątek wycieczka. Więc w tym tygodniu pozostaje mi środa i czwartek.
Przebrzydła szarówka.
Ciekawe, czy da się w piątek jakoś zostać w tej Łodzi. Mam ochotę na zakupy :).